niedziela, 19 stycznia 2014

O empatii

Dziś pierwszy próbny post z kategorii "na miękko". Próbny, bo jeżeli znajdzie zainteresowanie, to będę wrzucał więcej tego typu tematyki.

Zewsząd słyszymy, że w naszej branży brakuje empatii - zarówno w relacjach między członkami zespołu jak i w relacjach naszych z tak zwanym "biznesem". (Być może jest to główny powód dla którego obiecujące metodyki prowadzenia projektów nie dają obiecanych rezultatów...)

Jeżeli się czegoś nie ma, to zwykle ciężko sobie uświadomić, że się tego nie ma:P
Więc co to jest?
Podczas "porannej" niedzielnej sesji riserczowej trafiłem na ciekawy artykuł: O empatii i jeszcze ciekawszy (bo napisany w "naszym" stylu) komentarz do niego:

"(...)mamy dwa rodzaje empatii. Kognitywna i emocjonalna. Czyli Jasiu wie, ze jak walnie Marysie po glowie lopatka to Marysi bedzie przykro, albo - Marysi jest przykro to Jasiowi tez sie robi przykro. Zazwyczaj mamy je obie. Dlatego nie walimy Marysi lopatka po glowie, bo wiemy ze wtedy Marysia placze i nam sie tez robi przykro. Oczywiscie jak juz dojrzejemy do posiadania empatii, co zajmuje jakies 3 lata

Psychopatom brakuje tej emocjonalnej - moga spokojnie patrzec na czyjas krzywde i ich to nie rusza. Kognitywna maja swietnie rozwinieta, dzieki temu wiedza co inni czuja i moga nimi manipulowac. To samo dotyczy osob narcystycznych, moze pojawiac sie w stanach dysocjacyjnych (np ostra reakcja na stres - czlowiek w momencie wypadku zamiast ratowac rannego pasazera zbiera swoje notatki z pobocza) W pewnym sensie rowniez schizofrenia i urazy glowy - platy czolowe.

Autystykom brakuje tej kognitywnej. Nie potrafia rozpoznac emocji u
innych, rowniez i u siebie. Niestety emocjonalnie "czuja" innych, nawet
jak nie potrafia tego nazwac, co czesto jest dla nich powodem stresu.(...)"

//=========================================

btw: drugi akapit jest szczególnie ważny w świetle głośnych badań sprzed 2 lat: 1 in 25 Business Leaders May Be Psychopaths - w skrótowym tekście link do badań.




7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Cześć,

osobiście chętnie poczytałbym o takich miękkich aspektach, jak np. pięcie się po szczeblach kariery w IT - czy jest sens gonić za "władzą" (lead) kosztem tego co lubimy robić (programowanie) i jakie są/będą tego konsekwencje?

Michał Przybylak pisze...

Po przeczytaniu twojego wpisu i zalinkowanego artykułu, zacząłem się zastanawiać skąd bierze się rzekomy brak empatii u programistów (Nie wypowiem się na temat kontaktów na linii inżynierowie - biznes, bo nie mam tutaj zbytniego doświadczenia).

Wydaje mi się, że duża liczba sytuacji w których pojawia się u nas brak empatii jest powiązana z tym, że często komunikujemy się nie bezpośrednio z konkretną osobą, ale pośrednio, po przez jakiegoś rodzaju artefakt:
- kod (co za bałagan tu znów zrobił ten junior),
- diagramy (co za głupoty ten architekt znowu wymyślił),
- mail (co ten koleś znowu ode mnie chce),
- etc.

Pomyślałem również jak można by wykorzystać w praktyce świadomość pojęcia "empatii". Przychodzą mi tu dwie opcje:

1. Komunikacja w zespole. Tutaj chyba przypuszczenia autora artykułu z racjonalisty są najlepszym podsumowaniem: "Jeśli dwoje ludzi rozmawia ze sobą, to tylko przez empatię mogą dojść do porozumienia, co do idei nawzajem przez siebie wyrażanych. Jak inaczej mam zrozumieć Ciebie, a Ty mnie, jeśli w moim umyśle Twoje słowa nie tworzą podobnego obrazu i vice versa".

Zastanawiam się - czy osoba charakteryzująca się wysokim stopniem empatii będzie zawsze potrafiła komunikować się lepiej od osoby której empatii brakuje? Czy też może brak empatii można zrównoważyć, np. po przez studiowanie wspominanych przez ciebie już modeli takich jak submodalności czy metaprogramy.

2. Wpływ "szefa"/"lidera" zespołu na inne osoby. Być może taki lider, będąc świadomy tego, że jego postawa może "przelewać" się na resztę zespołu, byłby w stanie, np. skuteczniej podtrzymywać morale zespołu? A może wręcz odwrotnie, bo skoro "w naszej branży brakuje empatii", to postawa szefa nie ma aż takiego znaczenia, bo pozostałe osoby i tak nie będą zwracać na to uwagi?

Sławek Sobótka pisze...

@Anonim: wszelkie tego typu porady będą dobre dla ich autora i kilku procent ludzi podobnych do niego.

Znalezienie własnej drogi to klucz. Jeżeli ktoś nie czuje emocjonalnej potrzeby zarządzania lub wręcz wydaje mi się to jednym ze smutniejszych pomysłów na życie, to po co się męczyć.

Często awans "w górę" *wydaje się* być jedynym sposobem do zwiększenia przychodów. Ale są organizacje, gdzie model jest inny.

Sławek Sobótka pisze...

@Michał

Wydaje mi się, że można modelowo potraktować empatię jako umiejętność - można ją ćwiczyć, może zanikać (pomijając już kwestie być może wrodzone czy może głownie środowiskowe - np. to którym jest się dzieckiem w rodzinie).

Odnośnie komunikacji nie-wprost, o której piszesz an wstępie - przyczyna zaniku. Odnośnie lidera z punktu 2: może być on źródłem kompetencji - zespół zacznie przejmować nieświadomie schematy zachowań.

Odnośnie punktu 1 to często bywa tak, że kiwając głową podczas rozmowy zgadzamy się - ale sami ze sobą:P
Czy będzie potrafiła komunikować się lepiej... pewnie tak, ale czy będzie komunikować lepsze treści...?

Co do ćwiczenia, to książka, która wydaje się być wręcz pisana pod "cyborgów z IT": http://www.amazon.co.uk/Nonviolent-Communication-Language-Marshall-Rosenberg/dp/1892005034/

Jarek Żeliński pisze...

Wydaje mi się, że to nie jest takie proste z tą empatią. Poza zaletami na jakie wskazałeś, są wady: empatia jest jednym z najsilniejszych narzędzi manipulacji (świadomej i nieświadomej, opisałeś to). Chyba każdy projekt polegający na zobowiązaniu, to znaczy ktoś coś komuś obiecał (np. spełniające wymagania oprogramowanie) rodzi emocje jak tylko pojawi się problem z wywiązaniem się z obietnicy (umowy). Komunikowanie się "przez artefakty" to bardzo skuteczny sposób na odcięcie się od emocji czyli po protu od "pojawiającej się" empatii. Nadmiar empatii ma nawet swoje porzekadło: jeżeli masz miękkie serce musisz mieć twardą d...pę. I tu sedno: ogromne "parcie na współpracę i empatię" w metodykach zwinnych jest bardzo często ich zgubą.

Wojtek (szogun1987) pisze...

Przychylę się do opinii przedmówcy. Psychopaci są oni nieludzcy jednak nie można im odmówić skuteczności i uporu w dążeniu do celu (Prawdopodobnie dlatego seryjni mordercy są psychopatami, tym którzy nie są nie udaje się zabijać tylu ludzi). Potrafią też, jak to określił jeden z psychologów z którym prowadziłem rozmowę w pociągu, "używać ludzi", dlatego bardzo dobrze odnajdują się na stanowiskach menadżerskich oraz jako politycy.

Paweł Badeński pisze...

@Jarek

Odnoszę wrażenie, że przyrównujesz nadmiar empatii do braku asertywności. Wielu z moich kolegów programistów odznacza się dużo empatią, która jednocześnie łączą z wysokim poziomem asertywności. Empatia jest wyłącznie umiejętnością wczucia się w punkt widzenia drugiej osobę. To natomiast co ze zdobytymi informacja zrobimy zależy od nas. We wspomniej przez Sławka książce NVC Rosenberg pisze o kilku etapach rozwoju emocjonalnego. Pierwszy z nich to "emocjonalne niewolnictwo" (ang. "emotional slavery"), który objawia się tym że "czujemy się odpowiedzialni za to jak inni się czują". Zgadzam się, że na mniej dojrzałym etapie rozwoju emocjonalnego empatia jest zgubna. Odnosząc się do Twojego ostatniego zdania "ogromne 'parcie na współpracę i empatię' w metodykach zwinnych jest bardzo często ich zgubą" - zgodzę się, gdyby dodać "jeśli nie idzie w parze z obserwacją dojrzałości w zakresie empatii i komunikacji członków zespołów oraz coachingiem kiedy taki jest potrzebny". No bo jak inaczej? Jak programiści nie umieją kodu dobrze pisać to ich trzeba nauczyć... i w komunikacji, i w empatii według mnie jest tak samo.