Dziś będzie o "nowym" podejściu do Object Oriented.
Jeżeli komuś wydaje się, że już nic nowego nie można w tym jakże oklepanym temacie dodać, to zachęcam do zapoznania się prezentacjami zawartymi w tekście. Dowiecie się również dlaczego nowym napisałem w cudzysłowie.
Od jakiegoś czasu z wielu stron pojawiają się zachęty do zainteresowania się nowymi językami, takimi jak Scala, Groovy, Ruby,...
Do tej pory wszyscy orędownicy pokazują jak to fajnie można sobie operować na kolekcjach (sortować, wyszukiwać) w jednej linijce kodu dzięki możliwości "doklejania" nowych metod do istniejących klas. Z całym szacunkiem, ale jest to nic innego jak objaw onanizmu technicznego. Jeżeli mam zainteresować się nowym językiem tylko po to aby uniknąć klepania pętelek to jednak zastosuję "cwanego" utilsa. Czy aby na pewno nowe języki powstają tylko po to aby sobie dokleić do klasy String 100 nowych metodek, o których istnieniu wie tylko doklejający?
Jeszcze inni odkryli ponownie możliwość dynamicznego dodawania "w locie" do encji metod zapisujących i wczytujących je. Myślałem, że niesławny Active Record odszedł już dawno w niepamięć. Ale jednak nie - okazuje się, że jest sexi w niektórych frameworkach.
Podczas niedawnej sesji researchu trafiłem na ciekawą koncepcję, która nadaje prawdziwy i pragmatyczny sens tym wszystkim konstruktom językowym.Pojawił się oto "nowy" paradygmat programowania: Data Context Interaction, który wskazuje zastosowanie dynamicznych konstruktów do lepszego (a przynajmniej innego) modelowania problemów. Czyli mamy coś więcej niż sortowanie listy, mamy nową jakość myślenia o modelowanej strukturze.
Twórcy DCI twierdzą, że mainstreamowe podejście do OO to jedynie kilka % prawdziwego OO. Klasyczne podejście skupia się na klasach, czyli na pewnych strukturach. Stawiają oni klasycznemu podejściu zarzuty, że skupia się ono na klasach zamiast na obiektach, co jakoby powoduje "rozsmarowanie" logiki Use Case po wielu klasach, dzięki czemu w nietrywialnych aplikacjach z czasem coraz ciężej przychodzi połapanie się w logice.
Czy zatem czas na powrót do paradygmatu proceduralnego, gdzie mamy cały "flow" w 1 miejscu?
Niekoniecznie.
Spójrzmy ma poniższy rysunek:
źródło: http://www.underbjerg.com/2009/11/16/oredev-2009-impressions-and-dci-architecture/
Dane opisują przy pomocy Klas pewną niezmienną strukturę - można powiedzieć core modelu (może mieć on pewne bazowe, ogólne zachowania).
Interakcje są wyniesieniem zachowania do poziomu głównych bytów, dzięki czemu lepiej odpowiadają modelowi mentalnemu usera. Są pewnymi rolami, które mogą być przyjęte przez obiekty. Interakcje operują na Danych ponieważ są do nich mixowane w...
Kontekście - kontekst odpwiada Use Caseom lub ich krokom. To w pewnym kontekście dane są łączone z rolami (zachowaniem) tworząc dopiero obiekty.
Intuicyjny przykład: jestem człowiekiem, opisuje mnie zestaw standardowych parametrów. Ale w zależności od kontekstu przyjmuję niektóre role (a wraz z nimi zachowania): Programista, Manager, Ojciec, Kierowca, Gracz, Klient, ...
Jeżeli udało mi się chociaż trochę zainteresować Was koncepcją DCI (nie mylić z nieco mniej innowacyjnym CDI;) to polecam następujące materiały:
- Architektura i ciekawy przykład w Ruby - aby zaintrygować dodam, że znajdziecie tutaj ostrą krytykę TDD.
- Ciekawe podejście do modelowania - mamy tutaj przykład niesamowitej jasności myślenia i pokaz tragikomicznego frameworka Qi4j (Java się jednak nie nadaje do DCI)
- Niezbyt porywające wprowadzenie teoretyczne - z którego dowiemy się, że te koncepcje mają już kilkadziesiąt lat, tylko gdzieś się zapodziały w przemyśle.
- Niekoniecznie świadome DCI w Scali - plus durne przykłady sortowania kolekcji;)
Ogólnie polecam materiały z konferencji Øredev - jak widać tematyka jest jest bardzo ciekawa i mocno wykracza poza mainstream.
A w inkubatorze (póki co) Eclipse mamy coś bardzo podobnego: Object Teams
//==========================
Ciekawie DCI podsumował jeden ze znajomych architektów (przy okazji "snajper", który potrafi trafić człowieka z granatnika z odległości całej planszy w Modern Warfare 1): "ale trzeba mieć jaja aby zakwestionować standardy i przedstawić coś tak odmiennego".
Inżynieria oprogramowania w ujęciu systemowym.
Zintegrowane podejście do metodyk,
technologii (głównie Java EE), architektury i rozwoju ścieżki kariery programisty.
wtorek, 25 maja 2010
niedziela, 9 maja 2010
Konstruktor-Destruktor
Stara indiańska zasada mówi: na blogu zawsze lepiej wkleić linka do czyjegoś mądrego posta niż pisać coś samemu. Dlatego dziś polecam posta Jakuba Nabrdalika: Writer versus Constructor. Tekst trafia w sedno pewnej klasy problemów z developmentem softu.
Od siebie dodam, że jak zwykle rzeczywistość nie jest czarno-biała lecz szara. Programista klasy MacGyver (o którym pisał Joel Spolsky) jest pożytecznym skarbem w zespole, trzeba jedynie objąć go stałą kwarantanną.
EDIT:
Kontynuacja dyskusji: O programiście-pisarzu i programiście-konstruktorze, ciąg dalszy czyli: refaktoring po blogersku?
//=======================
Przy okazji warto zwrócić uwagę nad konstrukcję samego posta - wzór do naśladowania dla wszystkich bloggerów technicznych.
Najpierw mamy krótką historię odwołującą się emocji (w tym wypadku z dzieciństwa), później uogólnienie i postawienie problemu. Dalej w rozwinięciu wypunktowanie konkretów. Wszystko ilustrowane perfekcyjnie dobranymi, klimatycznymi obrazkami Pipboya z Fallouta.
Brawo, brawo, brawo!
Od siebie dodam, że jak zwykle rzeczywistość nie jest czarno-biała lecz szara. Programista klasy MacGyver (o którym pisał Joel Spolsky) jest pożytecznym skarbem w zespole, trzeba jedynie objąć go stałą kwarantanną.
EDIT:
Kontynuacja dyskusji: O programiście-pisarzu i programiście-konstruktorze, ciąg dalszy czyli: refaktoring po blogersku?
//=======================
Przy okazji warto zwrócić uwagę nad konstrukcję samego posta - wzór do naśladowania dla wszystkich bloggerów technicznych.
Najpierw mamy krótką historię odwołującą się emocji (w tym wypadku z dzieciństwa), później uogólnienie i postawienie problemu. Dalej w rozwinięciu wypunktowanie konkretów. Wszystko ilustrowane perfekcyjnie dobranymi, klimatycznymi obrazkami Pipboya z Fallouta.
Brawo, brawo, brawo!
Subskrybuj:
Posty (Atom)